wtorek, 10 lipca 2012

Trzęsiny 2012


Dzień pierwszy
Witajcie. Oto bezpośrednia relacja z pobytu w Trzęsinach.
W dniu dzisiejszym rozlokowaliśmy się w pokojach, zjedliśmy obfity obiad – Pani Ania przygotowała pomidorową z makaronem i ziemniaki z kotletem mielonym i mizerią (ale niektórzy myślą, że będą się tutaj odchudzali ;D).
Obecnie przygotowujemy się do eucharystii, a potem ognisko z kiełbaskami.
Wszystkie mamy pozdrawiamy i tatusiów też. :D:D:D









Dzień drugi.
Obfity poranny posiłek a po nim wycieczka piesza na piaski przez las.












 

Wszyscy zmęczeni i głodni dotarli do miejsca zakwaterowania. Obiad zniknął ze stołu w mgnieniu oka (rosół z makaronem, ziemniaki z kurczakiem i surówką z kapusty).
Krótki odpoczynek, prysznic i próba w kościele. O 18.00 Msza Święta. Kolacja. Ognisko dla wytrwałych. A jutro??? Opowiem jutro.




Dzień trzeci.

Wstaliśmy wcześnie - 8.30 śniadanie. O 9.30 już czekał bus, który miał nas dowieźć nad zalew do Krasnobrodu. Woda ciepła, choć zmącona lekko przez spragnionych kąpieli turystów i kolonistów z Trzęsin. Jak zwykle do wody na pierwszy ogień ruszyli młodzi Pan Piotr trzy Julki i Kuba. A pozostali się zastanawiali, moczyli nogi, a potem to już wszystko mieli mokre – tak jak stali.
Wróciliśmy na późniejszy obiad (zupa grzybowa – wszyscy przeżyli, ziemniaki z kotletem z piersi kurczaka i mizerią – były dokładki). Potem Msza Święta. Przygotowania do ogniska. Kolacja. I sam nie wiem jak ten czas minął. Ciekawe, co jutro nam wymyślą.
P.S. Chyba idzie burzaL

P.S.2 Ogniska nie będzie - właśnie przeszła zlewa. Jutro będzie większe. :)
















Dzień czwarty

Wczoraj niektórzy pytali „czy jutro także będziemy się moczyć?” I oto od rana mamy deszcz. Życzenia się spełniająJ Błogosławiony deszcz pozwolił nam na wykonanie niezbędnych prac porządkowych w pokojach, bo każdy czegoś szukał i nic nie mógł znaleźć. Ale po obiedzie pojawiło się słonko. Będą gry sportowe, a wieczorem po kolacji dyskoteka.

















Dzień piąty

Temat dzisiejszego dnia podporządkowany był liturgii Wielkiego Piątku. Dzieci w grupach opracowały rozważania stacji drogi krzyżowej. Starsi chłopcy wykonali krzyż z brzozy. Wieczorem ze względu na pogodę droga odbyła się w miejscowym kościele, a nie jak zwykle bywało ulicą prowadzącą do puszczy. Można było się tego spodziewać, że niebo zacznie płakać za nami.
Dzisiaj mieliśmy odwiedziny miłych gości z Parafii - byli ks. proboszcz Janusz, diakon Przemek i młodzież na czele z Emilem. Oj chyba w przyszłym roku to już przyjadą z nami. J
Zaplanowane podchody odbyły się - częściowo, tzn. przygotowujący trasę przeszli ją, ale wrócili przemoczeni do suchej nitki, jak kury, itd.

Jutro wracamy do taty i mamy. Tylko szkoda, że ten czas tak szybko płynie, przecież dopiero co przyjechaliśmy.
Pozdrawiamy skautów z parafii Brata Alberta w Puławach z którymi wspólnie uczestniczyliśmy w codziennej eucharystii.













Dzień szósty


O godzinie 9.00 śniadanie – i to w zasadzie jedyny punkt dnia, bo później przyjeżdżają rodzice i wracamy do domu.



 K O N I E C 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz