sobota, 28 lutego 2015

Idź i nie grzesz więcej



Sakrament pokuty jest krępujący. Nikt z nas nie lubi obnażać swoich słabości i niegodziwości. Oby było łatwo, szybko i bezboleśnie - myślimy. Zapominamy, że spowiedź ma być wyznaniem naszych grzechów, a nie rozliczeniem z win.


Surowy, niepobłażliwy, wręcz ascetyczny. Bywało, że spowiadał przez kilkanaście godzin dziennie, a nawet nocą. Nazywano go nawet "niewolnikiem konfesjonału". Ludzie przyjeżdżali do niego z całej Francji i ustawiali się w długie kolejki. Dla niektórych była to niemal kilkudniowa wyprawa. Proboszcz z Ars nie był łatwym spowiednikiem. Nie uznawał półśrodków, półsłów, częściowego nawrócenia. Wymagał radykalnego zerwania z grzechem i pełnego pojednania. Zdarzało się, że odsyłał kogoś na koniec kolejki albo wymieniał niewypowiedziane przez penitenta grzechy. Mimo surowości i bezkompromisowości w sprawach grzechu Jan Vianney nie odstraszał przystępujących do spowiedzi. Ludzie do niego lgnęli, choć dziś uchodziłby raczej za fanatyka. Nie mniejsze kolejki ustawiały się niemal sto lat później do konfesjonału zakonnika we włoskim San Giovanni Rotondo. O. Pio był równie przenikliwy i nieprzejednany wobec braku chęci zmiany życia. Ci, którzy się u niego spowiadali, powtarzali, że okłamywanie kapucyna w konfesjonale było niemożliwe. Przenikał on ludzkie wnętrze. A kiedy udzielał rozgrzeszenia, to czuło się, że zdejmował z człowieka ciężar grzechu. Zapraszał do przystępowania do spowiedzi przynajmniej raz na tydzień, mówiąc: "Nawet jeśli pokój był zamknięty, po upływie tygodnia konieczne jest jego odkurzenie". Dla obu wielkich spowiedników sakrament pokuty był tym, czym rzeczywiście być powinien: celebrowaniem pojednania człowieka z Bogiem, czyli dziełem wyzwolenia z niszczącej mocy grzechu i manifestowaniem Bożej mocy przebaczenia.

Kliknij na poniższy link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz